sobota, 13 października 2012

Mięsne niejedzenie.

   Nie jem mięsa od ponad dekady. I żyję. Za moim wyborem nie stoją wielkie ideologie. Jako nastolatka z przerażeniem odkrywałam z czego przemysłowo robione są pachnące pasztety, długowieczne konserwy i mięciutkie parówki. Do tego kurczaki, które są traktowane farmakologicznie, by jak najszybciej rosły. To wszystko stopniowo lecz skutecznie zniechęcało mnie do jedzenia mięsa. Zarzuciłam jedzenie ryb, które tak lubiłam. Podświadomie nie chciałam jeść zwierząt - żadnych zwierząt.

Źródło: iStockphoto


    Zastanawialiście się ile jest mięsa w mięsie? Niewiele osób podczas zakupów zwraca uwagę na skład mięsnych produktów, które są głównym składnikiem śniadań i kolacji, kanapek w pracy, czy ekwipunku turystycznego. Ile z tego co z założenia powinno być białkiem zwierzęcym to woda, tłuszcz, białka roślinne, substancje chemiczne konserwujące, nadające smak, zapach czy kolor? Producenci, by obniżyć cenę i poprawić wygląd finalnego produktu stosują różnorodne triki.
    Ważne, byśmy się dobrze zrozumieli. Lubicie mięso - szanuję wybór i upodobania smakowe. Ja sama, mniej więcej trzy lata temu wróciłam do jedzenia ryb. Zawsze za nimi tęskniłam, a  prozdrowotne kwasy omega 3 w nich zawarte, trudno dostarczyć z innymi składnikami pożywienia. Podziwiam wędliny i mięsne wyroby domowej produkcji. I bardzo cieszy mnie fakt, że nasza społeczna świadomość konsumpcyjna rośnie. Coraz więcej jest mięsnych wyrobów dobrej jakości. To prawda, ich ceny są dużo wyższe od produktów łatwo dostępnych w supermarketach, czy w mięsnym sklepie z sąsiedztwa. Czy nie warto jednak zjeść dwa plasterki wysokogatunkowej wędliny zamiast ćwierci kilograma serdelków? Przecież ich głównym składnikiem jest MOM (mięso oddzielone mechanicznie), tłuszcz i przyprawy nadające charakterystyczny parówkowy smak. (Dla ciekawskich: porównajcie cenę wspomnianych dwóch plasterków ekologicznej szynki z ceną dwóch parówek). Domowa produkcja pieczystego - to nie takie trudne. Wystarczy chociażby schab natrzeć czosnkiem, solą  i ulubionymi ziołami, odstawić na noc godzin i upiec. Dużo szczęścia i białka na kilka następnych dni.
   Do czego zmierzam. Bynajmniej nie do przekonywania Was do rozstania się z produktami mięsnymi. Jeśli jednak mięsa już nie jecie, pamiętajcie, że konieczny jest przemyślany jadłospis. Wasz organizm potrzebuje białka do wzrostu, regeneracji czy regulacji skomplikowanych procesów enzymatycznych. Postaram się by publikowane na tym blogu przepisy były pełnowartościową alternatywą do mięsnych posiłków.

   Oprócz nabiału dobrym źródłem białka są nasiona roślin strączkowych: groch, fasola, soja, cieciorka, soczewica. W kolejnym wpisie znajdziecie pierwszy  przepis na bezmięsny a bogaty w białko przepis. Będzie to pasztet zrobiony głównie z soczewicy i cieciorki właśnie. Zabierzcie się za jego robienie w weekend. Jedzenia wystarczy na następny pracowity tydzień. 


P. S. Piotr nie je mięsa od 4 miesięcy. Twierdzi, że nie mam z tym nic wspólnego...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz